Program "Jem i chudnę z przerywanym postem" nie zawsze będzie idealną dietą, bez modyfikacji dla chorych na Hashimoto. Mamy tu bowiem do czynienia z przerywanym postem, którego nie wszyscy chorzy będą doskonale tolerować, chyba, że okno postu będzie odpowiednio dobrane, zwykle trochę krótsze.
Należy mieć jednak na uwadze, że ozdrowieńcza autofagia włącza się dopiero po minimum 12 godzinach postu. Dobrze byłoby dobierać długość okna do własnych możliwości, a dzięki zmniejszaniu stanów zapalnych można dietę w trakcie jej trwania dowolnie modyfikować.
Program "Jem i chudnę z przerywanym postem" nie nadaje się dla chorych na refluks żółciowy, gdyż stan chorobowy pogarsza się, gdy pojawia się głód. Ludzie ci powinni jeść wiele bardzo małych posiłków, czyli skrajnie inaczej niż zaleca program.
Człowiek doskonale czuje się jedząc dwa większe, czy jak dzikie zwierzę, nawet jeden posiłek w ciągu dnia. Jest to jednak na tyle niepopularny paradygmat, że wymaga niepodważalnych dowodów. Na szczęście dr Hana Kahleov, główna autorka eksperymentu przeprowadziła wraz z zespołem diabetologów pewną inicjatywę, zwaną praskim badaniem klinicznym dotyczącym 54 pacjentów z cukrzycą typu II.
Jakież było zdziwienie czeskich naukowców, gdy okazało się, że grupa pacjentów z większą ilością posiłków schudła średnio mniej o 3 kilogramy niż ci, którzy jedli tylko dwa razy dziennie. Kolejnym nieoczekiwanym wynikiem badania okazał się fakt, że owszem, obie grupy doświadczyły utraty tłuszczu w wątrobie, jednak cukrzycy jedzący tylko dwa razy dziennie, bardziej ją odtłuścili. Inne markery charakterystyczne dla cukrzycy typu II również wypadły lepiej dla grupy jedzącej tylko dwa posiłki dziennie.
Chorzy jedzący spore śniadanie, oraz obiad, nie tylko, że stracili więcej na wadze i bardziej odtłuścili wątrobę, ale spadła im także glukoza na czczo, oraz stężenie insuliny i glukagonu. Głównodowodzącą badania doktor Kahleovą szczególnie zdziwiły wyniki glukagonu, gdyż do tej pory uważano poziom tego markera jako trudny do kontrolowania dietą nawet w przypadku stosowania celowanych środków farmakologicznych.
Chorzy narażeni przez 12 tygodni na dotychczas niedopuszczalnie długi, ze względu na obawy lekarzy co do wahań poziomu cukru, post przerywany każdego dnia, wyszli najlepiej na tym kontrowersyjnym eksperymencie. Wynik okazał się na tyle zadowalający, że nawet diabetycy, co dowiedziono praskim badaniem, mogą dzięki postowi przerywanemu, korzystać z ozdrowieńczych właściwości autofagii.
Program „Jem i chudnę z przerywanym postem” oczywiście nie nadaje się dla wegan, ale już dla wegetarian jak najbardziej tak, gdyż istotnym składnikiem programu jest 100% izolat serwatki Shape Shake, pozbawiony zarówno laktozy, jak i kazeiny. Należy też wziąć pod uwagę, że izolat serwatki jest jedynym białkiem zwierzęcym, które nie zakwasza ciała. Antyzapalne, niezbędne kwasy Omega 3 można czerpać z białka roślinnego Hemp Protein This is BIO.
Program jest za to idealny dla każdego, kto chce zdrowo i bezpiecznie schudnąć, bez efektu yo-yo, ponieważ chronione są komórki mięśniowe.
Wiadomo, że lepiej prowadzić aktywny tryb życia, ale, gdy nie możemy teraz uprawiać aktywności fizycznej, jeden szejk proteinowy przyjęty w odpowiedni sposób spala tyle kalorii co półgodzinny trening.
Może się zdarzyć taka sytuacja, że będąc na poście przerywanym, pierwszy raz od lat przypominamy sobie, co to jest głód? Do tej pory byliśmy głodni, gdyż tak nam się wydawało z powodu zaburzonych informacji od hormonów. Tak naprawdę ciało nie mogło być prawdziwie głodne, skoro nie zabrało się za jedzenie zgromadzonego tłuszczu.
Jednak nie chodzi o to, aby nas straszyć głodem, ale wręcz przeciwnie. Program „Jem i chudnę z przerywanym postem” każdego dnia pozwala nam najeść się do syta, bez liczenia kalorii, smacznym, dowolnie wybranym pokarmem, kierując się jedynym kodem rozpoznawczym, że ma to być pokarm karmiący ciało.
Jeśli będziemy odżywiać się wysoko przetworzonym, zatrutym metalami ciężkimi i pestycydami jadłem, a dodatkowo w naszych żołądkach będzie brakowało kwasu i pepsyny, musimy zdać sobie sprawę z wybitnej szkodliwości takiego pokarmu. Ile godzin postu jest w stanie zniwelować skutki prozapalnego pożywienia?
Włączenie do programu „Jem i chudnę z przerywanym postem” codziennej oczyszczającej i nawadniającej „kuracji 4 szklanek” pozwoli nam w sposób delikatny i systematycznie, na bieżąco oczyszczać się z toksyn, nawadniać i odżywiać.
Wystarczy rozsądek, niewyjadanie cukru z kredensu, połowy babcinego sernika z brytfanny, gdyż wiadomo, że efekt odchudzający jest tym lepszy, im lepiej się odżywiamy.
Możemy za to jeść zielone warzywa liściaste w dużych ilościach, szkoda, że za tym nie przepadamy, kasze, strączki, nawet makarony al dente, gdy dobrze tolerujemy gluten. Jak mięso, to najlepiej organiczne, lub dzikie, oraz inne bio warzywa.
Przede wszystkim jednak jedzmy to, co lubimy i co dobrze na nas wpływa. Możemy w zależności od preferencji stosować dietę śródziemnomorską, jak i wymagającą niskotłuszczową, witariańską, czyli w ogromnej przewadze surową 811, czy odwrotnie, dietę ketogeniczną.
Nie liczymy kalorii i to jest bardzo optymistyczny akcent tego odchudzającego programu.
Jak się okazuje nie, a nawet wręcz przeciwnie. Najlepsze skutki postu przerywanego dla ludzi budujących beztłuszczową masę mięśniową sprowadzają się do tego, że rośnie ich wrażliwość na insulinę, a także wzrasta hormon wzrostu. Ogólnie wiadomo, że są to dwa klucze otwierające furtkę do budowy mięśni i spalania tłuszczu. I chociaż może się wydawać nieprawdopodobne, aby ktoś, kto buduje suchą masę mięśniową nie chodził przez cały dzień z przytroczoną do paska miską ryżu i piersi z kurczaka, to jednak gdy przyjrzymy się koniowi wyścigowemu, czy hartowi, zrozumiemy, że można jeść nawet raz dziennie i osiągać świetne wyniki sportowe.
Kolejną dobrą informacją dla ćwiczących i odtłuszczających ciało jest fakt, że posiłek zjedzony zaraz po treningu, będąc na czczo, nie tuczy, bowiem zostanie najbardziej efektywnie wykorzystany, głównie jako uzupełnienie zapasu glikogenu w (teraz pustych w glikogen) mięśniach, a tylko minimalne ilości zostaną przechowane w tłuszczu. Jeżeli porównamy posiłek zjedzony na pusty żołądek po długim poście, do normalnego dnia, gdy zawsze mamy coś w żołądku, okazuje się, że tylko w tym drugim przypadku nadmiar cukru wkrótce odłoży się w postaci tłuszczu na brzuchu.
Dietetyczne kredo obowiązujące do dzisiaj mówi, że zjadając 2000 kalorii rozłożone na 5 lub 6 posiłków w ciągu dnia, wpłynie na nasze ciało tak, że będzie wciąż łaknęło kalorii, co miałoby przyspieszać metabolizm przez cały dzień. Jednak nie jest to prawdą, bowiem czy zjemy 2000 kalorii rozłożone na 6 posiłków, czy też zjemy te kalorie w krótkim oknie jedzeniowym, ciało za każdym razem spali taką samą ilość kalorii. I chociaż rozłożenie kalorii na wiele posiłków brzmi dość rozsądnie, to jednak rzeczywistość opowiada inną historię, bowiem, nasza natura tak nie działa. Owszem, jedząc mniejsze posiłki prawdopodobnie nie będziemy się przejadać. Jednak należy przyznać, że jedzenie tak małych porcji jest conajmniej drażniące, a fakt, że nieustająco odczuwamy niedosyt jedzenia zachęca wręcz do podjadania i łamania podjętych wcześniej założeń dietetycznych.
Mamy dowody na to, że obniżenie metabolizmu spoczynkowego w odpowiedzi na post występuje dopiero po 60 godzinach (+- 8%). Inne badania wykazują, że metabolizm obniża się po 72-96 godzinach postu. Natomiast w przypadku krótszych postów mamy do czynienia z pozornie paradoksalnym zjawiskiem, bowiem podczas takiego postu metabolizm wręcz przyspiesza. Określono ten wzrost jako wartość 3,6% do 10% po 36-48 godzinach postu.
Mamy wiele sprzecznych informacji na temat suplementacji odżywczej. Pytanie koronne jest takie, czy musimy brać witaminy i minerały dla zdrowia, czy też możemy je pozyskiwać z prawidłowej diety? Jeśli mieszkamy nad Morzem Śródziemnym, lub innym ciepłym morzem, mamy dobre nawyki żywieniowe, jeśli codziennie pojawiamy się na plaży i bierzemy 20 minutową kąpiel słoneczną, przy czym im ciemniejszą mamy karnację tym więcej słońca potrzebujemy. Jeśli dostarczamy sobie odpowiednie ilości pokarmów zawierających pełne spektrum witamin z grupy B, witaminę C, E, A, K, a także magnez, jod, selen, cynk, nie mówiąc o niezbędnych kwasach tłuszczowych Omega 3 w prawidłowych proporcjach do Omega 6.
Jeśli nie pobolewają nas stawy, z łatwością biegamy i wstajemy z klęczek, nie znamy skurczów łydek, ani nie lata nam powieka, rzeczywiście nie potrzebujemy się suplementować.
Jeśli jemy świeże owoce i warzywa, w tym dużo zielonych liści, jeśli nie czujemy się nadmiernie zestresowani, a środowisko, z którym się kontaktujemy jest czyste i pachnące, prawdopodobnie nie będziemy musieli brać suplementów diety. Ale systematyczne, higieniczne oczyszczanie ciała z toksyn za pomocą super pokarmów, jak zielone algi, spirulina i chlorella, czy też trawy, pszeniczna i jęczmienna w dzisiejszej rzeczywistości, z pewnością okaże się bardzo pożądane.
Braki witaminy C zaburzają mnóstwo funkcji organizmu potrzebnych nie tylko do schudnięcia, ale także, by prawidłowo funkcjonował.
Gdy ciału brakuje witaminy D, wątroba nie zajmie się gospodarką tłuszczową, bowiem będzie musiała zaangażować się absolutnie jednotorowo w detoksykację ciała. Witamina D wspomaga prawidłowe funkcjonowanie układu odpornościowego. Jest też niezbędna dla zdrowia zębów i kości, a także wspiera prawidłową pracę mózgu i układu pokarmowego. Przyczynia się do optymalnego wchłaniania wapnia i fosforu. Witaminę D3 przyjmujemy zawsze w protokole z witaminą K2, która zarządza gospodarką wapnia w ciele, a także poprawia wchłanianie witaminy D3.
Naturalny spalacz tłuszczu Bikini Burn TiB uruchamia pozyskiwanie energii ze zgromadzonej tkanki tłuszczowej. Zawiera jednak kofeinę, więc nie nadaje się dla tych, którzy nie mogą jej przyjmować. W jednej kapsułce jest mniej więcej tyle kofeiny, ile w jednym espresso. Unikalna formuła tego spalacza polega na połączeniu właściwości energetyzujących, silnie antyoksydacyjnych, gdyż zawiera ekstrakt jagody acai, oraz termogenicznych, blokując tworzenie się tłuszczu i usprawniając trawienie, oraz metabolizm. Każdy składnik tego spalacza ma zdolności aktywowania tkanki tłuszczowej, natomiast zebrane razem synergicznie pogłębiają swoje działanie.
Wszystkie pozytywne przemiany w organizmie odbywają się przy udziale odpowiednich składników odżywczych, dlatego w skład poszerzonego zestawu odchudzającego wchodzi Greens & Fruits TiB, który dostarczy nam optymalną ilość mikroskładników w postaci witamin, minerałów, oraz naturalnych wyciągów z warzyw i owoców.
Kwasy Omega-3 są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania metabolizmu, dlatego bezwzględnie warto się w nie zaopatrzyć jeśli nasza dieta nie jest bogata w te kwasy.
Proteinowy szejk białkowy, na bazie 100% izolatu serwatki CFM, w postaci porcji Shape Shake TiB dzięki silnym właściwościom wywoływania termogenezy po posiłkowej obok pp, stanowi clou programu „Jem i chudnę z przerywanym postem” jednocześnie pozwalając na uzupełnienie pełnowartościowego białka z pełną pulą aminokwasów esencjonalnych, czyli takich, które ciało nie umie wytwarzać i musi je otrzymać w diecie.
Jedzenie zbyt małej ilości białka może mieć znaczący wpływ na naszą kondycję i urodę. Białko dostarczone ciału w odpowiedniej ilości sprzyja odmładzaniu tkanek, wzrostowi odporności organizmu, a także zapewnia ładny wygląd skóry, włosów i paznokci, których jest głównym składnikiem. Można więc wysnuć wniosek, że suplementy diety mogą pełnić bardzo pożyteczną rolę w życiu, a także w naszym odchudzającym programie z przerywanym postem.
CMF to wyrafinowany sposób pozyskiwania izolatu białka, dający najwyższe stężenie aminokwasów, przy najniższym poziomie tłuszczu. Jest to najdroższa i najbardziej efektywna metoda pozyskiwania 100% izolatu białka serwatkowego, a jego zalety są nieporównywalne do innych izolatów białkowych.
Izolat białka serwatkowego jest wyjątkową formą białka zwierzęcego, ponieważ nie zakwasza ciała.
26g białka
1g węglowodanów
0g cukrów
0g tłuszczu
0g cholesterolu
0g laktozy
0g kazeiny
zero sztucznych słodzików, izolat jest słodzony stewią
zero glutenu
26 gramów białka, które dostarczy nam 26 x 4, czyli 96 kalorii.
26 gramów czystego białka potrzebuje do procesu trawienia około 30% (w przypadku izolatu serwatki można nawet mówić o 50%, ale pozostańmy przy wersji mniej optymistycznej) tych kalorii, czyli 29 kalorii. Po wykonaniu prostego działania, okazuje się, że porcja tego izolatu dostarczy nam 96 – 29, czyli 67 kalorii.
Jednak to nie wszystko, gdyż ta sama porcja izolatu w wyniku termo-genezy wydatnie zwiększy metabolizm naszego ciała w ciągu następnych 3 godzin. Przeciętne zapotrzebowanie energetyczne ciała w ciągu 3 godzin to około 375 kalorii, natomiast, w przypadku zwiększonej termo-genezy po-posiłkowej po zjedzeniu czystego białka (bez węglowodanów i tłuszczu), oraz przyspieszonego metabolizmu postem przerywanym, zapotrzebowanie kaloryczne może wzrosnąć nawet dwukrotnie.
Gdy przyjmiemy, że w ciągu 3 godzin po spożyciu białka niczego nie będziemy konsumować, zaś 3 godziny wcześniej również nic nie jedliśmy, gdyż takie są zalecenia programu "Jem i chudnę z przerywanym postem" można założyć, że nasze ciało będzie na minusie energetycznym około 450 kalorii, a nawet 500 i więcej kalorii w przypadku, gdy dysponujemy dużą masą mięśniową.
Gdybyśmy zamiast porcji białka stosowali tylko długotrwałą głodówkę, wówczas pomimo podobnych strat energetycznych nasz metabolizm uległby spowolnieniu, a mięśnie stałyby się zabiedzone, czyli nieodżywione, płaskie, i wiotkie, a skóra pomarszczona i obwisła. Pozostając przy deficycie kalorycznym w postaci minus 450 kalorii możemy uznać ów wynik za wysoce zadowalający, gdyż tyle kalorii spalimy po godzinnym treningu aerobowym.
Odpowiedź na poprzednie pytanie wyjaśnia tę zagadkę. Dzięki unikalnym właściwościom 100% izolatu serwatki CFM, działa on treningo-podobnie, jeśli chodzi o wartości wydatków energetycznych.
Tak naprawdę odchudzający program „Jem i chudnę z przerywanym postem”ma bardzo niewiele negatywnych skutków ubocznych.
Dla ludzi, którzy dotychczas jedli właściwie przez cały dzień i kawałek nocy, owe kilkanaście godzin bez jedzenia w oknie postu może być szokiem, w tym towarzysko-kulturowym. Jednak ciało przystosowuje się do tego trybu jedzenia zadziwiająco szybko.
Zwierzęta (za wyjątkiem naszych pupilów) wstają rano i muszą zatroszczyć się o wodę. Pędzą więc do wodopoju, a następnie dopiero nadchodzi pora zdobywania pożywienia, czyli zwierzę musi zaciągnąć się do pracy. Nigdy nie zaczyna dnia od jedzenia, tak działa natura. Kiedyś nasza pobudka wyglądała bardzo podobnie. Oczywiście człowiek robi wszystko, aby jego życie jak najmniej współgrało z naturą. Kładziemy się zbyt późno, gdy tylko możemy, wstajemy również jak najpóźniej, nie wysypiając się z powodu zbyt krótkiego snu. Jemy wysoko przetworzone pokarmy, w końcu zaczynamy gromadzić nadmierną ilość tkanki tłuszczowej.
Jedzenie nie powinno po prostu czekać na nas w lodówce. Dlatego pomimo że czeka powinniśmy zmniejszyć długość okna żywieniowego, aby cieszyć się z korzyści zdrowotnych wynikających z autofagii.
Program „Jem i chudnę z przerywanym postem” to nie jest jednorazowy zryw, to model życia pozwalający cieszyć się zdrowiem, oraz co za tym idzie szczupłą i dobrze ukształtowaną sylwetką.
Organizm z czasem, naprawdę dość szybko przyzwyczai się do jedzenia w stosunkowo wąskich widełkach czasowych i doceni wydłużony czas na regenerację. Szczególnie, gdy „okno z jedzeniem” będzie wypadało regularnie dzień po dniu mniej więcej w tych samych godzinach.
Powiedziano nam kiedyś, że gdy co kilka godzin nie zjemy 30 g białka nasze mięśnie wejdą w silny katabolizm, zaczną się rozpadać i służyć jako źródło energii. Nie jest to prawdą, gdyż nie ma znaczenia kiedy zjemy naszą codzienną porcję białka.
Badania dowodzą, że wchłanianie białka może trwać wiele godzin, do tego nie ma powodu jeść go aż tak dużo, dlatego nie trzeba go ciągle dostarczać. Dla potwierdzenia powyższych wypowiedzi zawsze możemy wykonać test pod kryptonimem „sprawdzamy”.
Zmierzmy więc poziom tkanki tłuszczowej przed i po miesiącu stosowania programu „Jem i chudnę z przerywanym postem”. Będziemy mogli naocznie stwierdzić, czy zostaliśmy usatysfakcjonowani, nie mówiąc już, że post przerywany sam w sobie ma wielki potencjał prozdrowotny i odtłuszczający. Raz, góra 2 razy w tygodniu możemy zrobić dłuższy post, czyli przykładowo zjeść ostatni posiłek w niedzielę wieczorem, a następny dopiero we wtorek rano. Jednak w kwestii nie ma żadnego przymusu.
Program „Jem i chudnę z przerywanym postem”, to bardziej model życia, w wyniku czego ciało osiąga zdrową, prawidłową wagę, niż dieta odchudzająca. Czas i tempo chudnięcia jest sprawą indywidualną, jednak gdy zamierzamy spalić nadmiar tkanki tłuszczowej, jest to zawsze proces w odpowiednio dłuższym czasie.
Podczas spalania tkanki tłuszczowej we krwi pojawia się więcej cholesterolu i ciało musi sobie poradzić z taką sytuacją. Na szczęście post, a w tym przypadku post przerywany ma korzystny wpływ na odwrócenie insulinooporności. Nie można tego schematu odchudzania zanadto przyspieszać.
Jedno jest pewne, że w końcu wszyscy zdecydowani na ten program schudną, a dzięki temu, że zachowujemy mięśnie, proces jest wolniejszy, ale o wiele trwalszy. Dzięki ochronie tkanki mięśniowej nie mamy do czynienia z efektem yo-yo, który jest wręcz gwarantowany na tak zwanych szybkich dietach.
Nastawienie psychiczne również ma wpływ na tempo odchudzania, dlatego należy ważyć się raz w tygodniu, zawsze rano, jeszcze przed porannym nawadnianiem 4 szklankami, i nie myśleć obsesyjnie o swoich kształtach. Cieszmy się z rodzącej się homeostazy i spokojnie chudnijmy do osiągnięcia najlepszej dla naszego kośćca i ilości masy mięśniowej wagi.
W końcu wszyscy osiągną spektakularny efekt.